poniedziałek, 3 czerwca 2013

Oczy Szeroko Otwarte


Szarość za oknem skłoniła mnie do sięgnięcia po telefon i obdzwonienia szkół rodzenia w Poznaniu i najbliższej okolicy – tak w promieniu 25 km od miasta. No dobrze, nie tylko szarość była źródłem tego pomysłu. U zarania stoi także wieść gminna głosząca, że młodzi rodzice oczekujący narodzin dziecka podchodzą dość sceptycznie do dobrodziejstw, jakie niesie ze sobą szkoła rodzenia. Wiele par, z którymi rozmawiałam twierdziło, że kurs w szkole rodzenia tak na prawdę ich wiedzy na temat porodu nie poszerzył. Nie zwiększyła się ich świadomość, umiejętności, a to co działo się podczas porodu było zaskoczeniem. Krótko mówiąc, wszystko poszło inaczej niż chcieli i planowali.

Złapałam więc za telefon i popytałam o ceny, poruszane na zajęciach zagadnienia, osoby prowadzące, liczbę godzin i inne przydatne wiadomości. Nie we wszystkich szkołach przekazuje się dzwoniącym, czyli potencjalnym klientom, informacje o planie zajęć. A przecież między innymi na tej podstawie podejmujemy (a na pewno powinniśmy) decyzję o wyborze szkoły rodzenia.

Wszystkie uzyskane informacje skrzętnie zanotowałam. Nad filiżanką kawy poddałam je analizie. Doszłam do wniosku, że generalnie szkoły dzielą się na prowadzone przez aktywne (związane z konkretną placówką) położne oraz osoby nie związane z żadną z porodówek. Te pierwsze, zdecydowanie skupiają się na opisie przebiegu porodu fizjologicznego oraz przygotowaniu rodziców do pielęgnacji niemowlęcia. Drugi typ szkół zdaje się przyczyniać do powstania grupy tzw. trudnych pacjentek / pacjentów ;)
A to poprzez działalność wywrotową polegającą na uświadomieniu mamom i tatom, o przysługujących im w szpitalu prawach. Na palcach jednej ręki można policzyć szkoły rodzenia informujące o wynalazku, jakim jest dokument „Standardy postępowania oraz procedury medyczne przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem” (http://www.mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/zal_opiek_24092010.pdf)

Gorąco polecam lekturę standardów. Dowiecie się tu, o wszystkim co może okazać się pomocne podczas pobytu w szpitalu przed, w trakcie i po porodzie. Znajdziecie tu także informacje o wizytach położnej środowiskowej, listę badań, które należy wykonać w trakcie trwania ciąży. Czytając ten dokument, na pewno zauważycie, jak wiele leży w rękach rodzącej i osoby jej towarzyszącej. Warto, a nawet trzeba, sporządzić swój własny plan porodu oraz opieki prenatalnej, które zostaną włączone do dokumentacji medycznej.  Często bowiem niezadowolenie rodziców z przebiegu porodu czy niepochlebne opinie o szpitalach, mają swoje źródło w braku znajomości praw pacjenta. Dajemy się podporządkować, a później żałujemy, czujemy niesmak i rozczarowanie.

Do planu porodu możesz wpisać właściwie wszystko: pozycję, którą chcesz przyjąć podczas danej fazy porodu, sposoby łagodzenia bólu, brak zgody na dokarmianie czy podanie dziecku smoczka.

Personelowi może być to nie w smak, ale MUSI  to zaakceptować i stosować się do Twoich reguł gry. Ważne jest, by plan miał formę pisemną – tylko wówczas stanowi wiążący dokument.

Pamiętaj, że „Standardy...” dotyczą JEDYNIE porodu fizjologicznego. Tak więc decydując się na podanie jakiegokolwiek środka znieczulającego, godząc się na nacięcie krocza itp. automatycznie Twój poród przestaje być fizjologiczny i standardy nie mają zastosowania.

Warto zatem poświęcić trochę czasu na wyszukanie szkoły rodzenia czy kursów bądź warsztatów, które przygotują Cię i osobę Ci towarzyszącą do w pełni  świadomego porodu i rodzicielstwa. Kierujcie się nie tylko ceną, czy nazwiskiem osoby prowadzącej, ale i treścią oraz rzetelnością przekazywanych Wam informacji.

Miejcie oczy szeroko otwarte :)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz