wtorek, 18 czerwca 2013

Skóra lgnie do skóry...


Pierwsze karmienie noworodka jest elementem kontaktu „skóra do skóry” (ang. skin to skin, STS), zatem najlepiej by odbyło się jeszcze na sali porodowej. Kontakt STS polega na położeniu nagiego noworodka na nagim brzuchu matki, jeszcze bez odcięcia pępowiny i służy nawiązaniu więzi między nimi. Ważne i możliwe jest, by w razie medycznych przeciwwskazań do STS mama-dziecko, to tata kangurował maluszka.
Nieprzerwany, przynajmniej dwugodzinny kontakt mamy z dzieckiem, ma ogromny wpływ na budowanie więzi matki z dzieckiem, a wydzielająca się podczas tego aktu u mamy oksytocyna i prolaktyna odpowiedzialne są za uruchomienie produkcji pokarmu. Reakcje mamy i dziecka uzupełniają się: pod wpływem kontaktu z noworodkiem gruczoły mleczne zaczynają wzmożoną produkcję siary, wydzieliny poprzedzającej pojawienie się mleka. Siara różni się składem od mleka zwiększoną ilością białek, wpływających na rozwój układu pokarmowego dziecka, oraz przeciwciał, stanowiących barierę ochronną przed bakteriami i wirusami.
W kontakcie STS ważne jest nawiązanie przez mamę kontaktu wzrokowego z noworodkiem, oraz dbałość o zapewnienie mu odpowiedniej temperatury ciała przez okrycie go, by nie traciło ciepła. Czynności wykonywane standardowo po porodzie (badanie skali Apgar, odpępowienie), powinny odbywać się bezpośrednio na brzuchu matki, natomiast wykonanie pozostałych czynności takich jak mycie i ubranie dziecka, czy jego ważenie zalecane jest dopiero po zakończeniu dwugodzinnego kontaktu „skóra do skóry”. Pierwszy kontakt oprócz dobroczynnego wpływu na proces laktacji jest kontaktem flory bakteryjnej matki ze skórą noworodka, chroniącym dziecko przed patogennymi szczepami bakterii.
Zdrowy, donoszony noworodek samo odruchowo pełznie w stronę piersi, wykazując gotowość do ssania po kilku do kilkudziesięciu minutach od porodu. Oznaką chęci na pierwszy posiłek jest poszukiwanie źródła pokarmu, otwieranie ust i potrząsanie główką.
Od kwietnia 2011 roku obowiązuje w Polsce standard opieki okołoporodowej, także w zakresie karmienia piersią, mający na celu wdrożenie całego systemu zasad, zapewniającego opiekę okołoporodową na najwyższym poziomie. Zgodnie z założeniami standardu, położna obecna podczas porodu powinna udzielić młodej matce wszelkich porad na temat pierwszych chwil spędzonych z dzieckiem, w tym również zachęcać do rozpoczęcia pierwszego karmienia. Ważne jest, aby personel medyczny pozwolił pozostawać młodej mamie w możliwie bliskim kontakcie z noworodkiem, przy jak najmniejszym udziale obcych rąk: zgodnie ze standardem okołoporodowym, pierwsze porady powinny mieć charakter słowny, a układanie dziecka przy matczynej piersi rękami położnej powinno nastąpić dopiero w sytuacji, kiedy matka nie może poradzić sobie sama.
Dziecko po pierwszym posiłku może być syte nawet przez kolejnych dwanaście godzin. Brak chęci na podjęcie ssania wkrótce po porodzie może być sygnałem choroby dziecka, zatem noworodka, który nie poszukuje piersi należy uważnie obserwować.

Jak postępować po porodzie?

Nie obawiaj się pierwszego kontaktu. Położenie noworodka na Twoim brzuchu pomoże w nawiązaniu silnej więzi między Tobą i dzieckiem.

Jeśli przy porodzie był obecny ojciec, dobrze jeśli będzie z Tobą i noworodkiem przez pierwsze dwie godziny po przyjściu dziecka na świat. Dla niego to także ważny czas budowania więzi z dzieckiem.

Obserwuj uważnie poczynania noworodka na Twoim brzuchu. Wkrótce powinnaś zauważyć, jak potrząsa główką i otwiera usta – to moment, kiedy dziecko instynktownie przygotowuje się do pierwszego posiłku.

Nie broń się przed pierwszym karmieniem – wraz z nim Twój organizm zintensyfikuje proces laktacji, abyś później mogła bez przeszkód karmić dziecko.

Pamiętaj, że pierwsze karmienie siarą jest bardzo ważne. Nawet, jeśli będzie Ci się wydawało że to tylko minimalna ilość siary, noworodek przyjmie wraz z nią niezastąpione przeciwciała.

Pierwszy posiłek, który dziecko otrzyma w ciągu pierwszych dwóch godzin po porodzie może sprawić, że dziecko nie będzie głodne nawet do 12 godzin. Mimo to po 6 godzinach podejmij próbę nakarmienia go.

W razie wątpliwości, nie bój się pytać, masz prawo uzyskać odpowiedź. Obecny przy porodzie personel medyczny oceni stan dziecka, zabezpieczy je przed utratą ciepła, oraz udzieli wskazówek i rozwieje wątpliwości.

czwartek, 6 czerwca 2013

Fajny film wczoraj widziałam...


Dziecię powędrowało spać, a ja zasiadłam przed szklanym ekranem by delektować się produkcją Planete+.
Zaintrygował mnie tytuł programu „Choroby na sprzedaż” i było prawie, jak u Hitchcocka.
Cytuję ze strony Palnate+ „zdaniem autorów dokumentu koncerny farmaceutyczne częściej niż leki sprzedają nam dziś choroby. Przy mniej lub bardziej aktywnym udziale ekspertów oraz służby zdrowia wpaja się nam potrzebę zażywania kolejnych medykamentów, mających kurować fikcyjne przypadłości.”
Pełen opis http://www.planeteplus.pl/dokument-choroby-na-sprzedaz_37305

W filmie podano przykłady koncernów, konkretnych jednostek chorobowych oraz leków czy też „leków”. W sposób klarowny ukazano zależności pomiędzy producentem, a środowiskiem opiniotwórczym. Lekarze czerpią wiedzę z pism branżowych, za którymi stoją giganci farmaceutyczni, a zatem mają niesamowity wpływ na lekarza i na to, jaką chorobę ów w nas odkryje, jakie leki zapisze.

W sumie nie nowina...
Przecież w każdej dziedzinie naszego życia jest podobnie. Producenci soków przekonują nas, że soki pić powinniśmy; wytwórcy jogurtów argumentują, że ich produkty pomogą nam utrzymać/odzyskać dobrą formę, producenci zabawek zapewniają, że kupując ich wyroby zapewnimy naszemu dziecku najlepszy rozwój na wszystkich możliwych płaszczyznach etc. etc.
Jednak chyba nic tak nie bulwersuje, jak żerowanie na naszym zdrowiu, poprzez nieuczciwe praktyki.
Pozwolę sobie stwierdzić, że z producentami preparatów mlekozastępczych jest dokładnie tak, jak z producentami farmaceutyków.

Rozporządzenie z dnia 29 mara 2013 roku podaje między innymi: "żaden preparat zastępujący mleko kobiece nie posiada identycznych właściwości co mleko kobiece, dlatego sformułowania takie jak: naturalny, fizjologiczny, inspirowany mlekiem matki, humanizowany, umatczyniony, bliski lub najbliższy mleku matki, wzorowany na mleku matki mogą zostać uznane za wprowadzające w błąd konsumenta, sugerując równoważność (lub podobieństwo) preparatu mlekozastępczego z mlekiem kobiecym i karmieniem naturalnym."
http://www.mz.gov.pl/wwwmz/index?mr=m15&ms=739&ml=pl&mi=739&mx=0&ma=31740

W myśl tego zapisu, firmy umieściły na swoich portalach formułki, że najlepsze dla dziecka jest mleko mamy. Jednocześnie jednak używają w reklamie sztucznego mleka zwrotów „inspirowany mlekiem matki” czy „zbliżone składem do pokarmu kobiecego". Czyż nie zakrawa to na kpinę?
Idąc dalej pytam, dlaczego pozwala się, by sponsorami wszelkiej maści wydarzeń pro zdrowotnych, adresowanych do rodziców/opiekunów oraz personelu medycznego, były koncerny wytwarzające sztuczne mleko? Dlaczego na tematy związane z wpływem sztucznego mleka na rozwój i zdrowie niemowląt/noworodków, wypowiadają się profesorowie i inne sławy medyczne, będące na garnuszku producentów takiego produktu?
Zważmy, że wielu firmom zależy na tym, byśmy , jako mamy i ojcowie, postrzegali karmienie piersią, jako rzecz trudną, mogącą powodować komplikacje. Mam tu na myśli nie tylko wspomnianych wyżej producentów preparatów melkozastępczych. W ławce z nimi zasiadają producenci smoczków, butelek, sterylizatorów i innych akcesoriów wykorzystywanych do sztucznego karmienia. Mało tego, posadziłabym w ławce tuż obok producentów zabawek. Przecież każda "porządna" lalka-dziecko lub lalka-mama wyposażona jest w smoczek, butelkę...
A skoro może być trudno karmić dzicko piersią, zatem gdy się poddam, a nawet gdy nie spróbuję naturalnego karmienia, nic złego się nie stanie.
Nie mamy też skąd czerpać wzorców. W naszym otoczeniu nie spotykaliśmy mam karmiących dziecko piersią, nasze mamy także niezmiernie często sięgały po sztuczne mleko, w końcu bawiłyśmy się w bycie mamą i karmiłyśmy nasze dzieci-lalki używając butelki.

Ale to temat rzeka...miejsca nie starczy na kolejne przykłady, argumenty. Czuję, że nie wyczerpałam tematu, a jedynie go zasygnalizowałam i na pewno do niego wrócę.

Fajny film widziałam, bo skłania do szerszego spojrzenia i reflesji, do uzmysłowienia sobie, że warto starać się być świadomym konsumentem. Egoistycznym też – dbajmy o sobie i swoich bliskich.

 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Oczy Szeroko Otwarte


Szarość za oknem skłoniła mnie do sięgnięcia po telefon i obdzwonienia szkół rodzenia w Poznaniu i najbliższej okolicy – tak w promieniu 25 km od miasta. No dobrze, nie tylko szarość była źródłem tego pomysłu. U zarania stoi także wieść gminna głosząca, że młodzi rodzice oczekujący narodzin dziecka podchodzą dość sceptycznie do dobrodziejstw, jakie niesie ze sobą szkoła rodzenia. Wiele par, z którymi rozmawiałam twierdziło, że kurs w szkole rodzenia tak na prawdę ich wiedzy na temat porodu nie poszerzył. Nie zwiększyła się ich świadomość, umiejętności, a to co działo się podczas porodu było zaskoczeniem. Krótko mówiąc, wszystko poszło inaczej niż chcieli i planowali.

Złapałam więc za telefon i popytałam o ceny, poruszane na zajęciach zagadnienia, osoby prowadzące, liczbę godzin i inne przydatne wiadomości. Nie we wszystkich szkołach przekazuje się dzwoniącym, czyli potencjalnym klientom, informacje o planie zajęć. A przecież między innymi na tej podstawie podejmujemy (a na pewno powinniśmy) decyzję o wyborze szkoły rodzenia.

Wszystkie uzyskane informacje skrzętnie zanotowałam. Nad filiżanką kawy poddałam je analizie. Doszłam do wniosku, że generalnie szkoły dzielą się na prowadzone przez aktywne (związane z konkretną placówką) położne oraz osoby nie związane z żadną z porodówek. Te pierwsze, zdecydowanie skupiają się na opisie przebiegu porodu fizjologicznego oraz przygotowaniu rodziców do pielęgnacji niemowlęcia. Drugi typ szkół zdaje się przyczyniać do powstania grupy tzw. trudnych pacjentek / pacjentów ;)
A to poprzez działalność wywrotową polegającą na uświadomieniu mamom i tatom, o przysługujących im w szpitalu prawach. Na palcach jednej ręki można policzyć szkoły rodzenia informujące o wynalazku, jakim jest dokument „Standardy postępowania oraz procedury medyczne przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem” (http://www.mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/zal_opiek_24092010.pdf)

Gorąco polecam lekturę standardów. Dowiecie się tu, o wszystkim co może okazać się pomocne podczas pobytu w szpitalu przed, w trakcie i po porodzie. Znajdziecie tu także informacje o wizytach położnej środowiskowej, listę badań, które należy wykonać w trakcie trwania ciąży. Czytając ten dokument, na pewno zauważycie, jak wiele leży w rękach rodzącej i osoby jej towarzyszącej. Warto, a nawet trzeba, sporządzić swój własny plan porodu oraz opieki prenatalnej, które zostaną włączone do dokumentacji medycznej.  Często bowiem niezadowolenie rodziców z przebiegu porodu czy niepochlebne opinie o szpitalach, mają swoje źródło w braku znajomości praw pacjenta. Dajemy się podporządkować, a później żałujemy, czujemy niesmak i rozczarowanie.

Do planu porodu możesz wpisać właściwie wszystko: pozycję, którą chcesz przyjąć podczas danej fazy porodu, sposoby łagodzenia bólu, brak zgody na dokarmianie czy podanie dziecku smoczka.

Personelowi może być to nie w smak, ale MUSI  to zaakceptować i stosować się do Twoich reguł gry. Ważne jest, by plan miał formę pisemną – tylko wówczas stanowi wiążący dokument.

Pamiętaj, że „Standardy...” dotyczą JEDYNIE porodu fizjologicznego. Tak więc decydując się na podanie jakiegokolwiek środka znieczulającego, godząc się na nacięcie krocza itp. automatycznie Twój poród przestaje być fizjologiczny i standardy nie mają zastosowania.

Warto zatem poświęcić trochę czasu na wyszukanie szkoły rodzenia czy kursów bądź warsztatów, które przygotują Cię i osobę Ci towarzyszącą do w pełni  świadomego porodu i rodzicielstwa. Kierujcie się nie tylko ceną, czy nazwiskiem osoby prowadzącej, ale i treścią oraz rzetelnością przekazywanych Wam informacji.

Miejcie oczy szeroko otwarte :)